Ważny wstęp, który pozwala zrozumieć, czym spowodowana jest choroba
Germańska Medycyna pozwala nam zrozumieć procesy, mające miejsce w organizmie. Jest medyczną systematyką, która przyporządkowuje nasze odczucia do pracy narządów. Wiele dziś mówi się o tym, że stres jest podłożem chorób, jednak dopiero Germańska Medycyna szczegółowo precyzuje, co to konkretnie znaczy. Dzieli ogólnie rozumiany stres na konkretne odczucia. Jeśli w trudnej, życiowej sytuacji wystąpi jakiś rodzaj biologicznego stresu, zmienia się praca narządów. Jeśli na przykład ktoś odczuwa „niemożność wyznaczenia granic swojego rewiru”, czyli nie może w swoim rewirze, w swoim gospodarstwie wprowadzić swoich zasad – reagują np. drogi moczowe czy pęcherz moczowy. W momencie tego odczucia powiększa się objętość pęcherza moczowego, poszerza się światło moczowodów. Po co to się dzieje? Jeśli nie mogę wyznaczyć granic swojego rewiru, Natura dzięki temu narządowemu mechanizmowi, daje mi możliwość wyprodukowania i wydalenia większej ilości moczu, żeby nim ten rewir wyznaczyć. Jest to biologiczna pomoc, która ma nas ułatwić załatwienie tej sprawy w rewirze. Podstawą Germańskiej jest etologia czyli nauka o zachowaniach zwierząt w naturze. Zwierzęta znakują swój teren moczem, kałem, zapachem. Dokładnie tak samo, na poziomie biologicznym, reagują ludzie. I choć może się nam wydawać, że mamy mało wspólnego dziś ze światem zwierząt, ponieważ mamy dużo techniki i sprzętu, to w momencie biologicznego zagrożenia reagujemy według tych ewolucyjnie wypracowanych procesów.
Dobre zrozumienie, jak dochodzi do chorobowego procesu, jest podstawą zrozumienia, czym jest każdy wirus czy mikrob i jaka jest jego rola w organizmie. Jeśli np. biologiczna reakcja zaczyna się w jelicie, a dzieje się to na skutek odczucia „złości nie do strawienia”, to biologiczną pomocą jest zwiększenie możliwości opracowania tego kęsa, pomniejszenia go, rozmiękczenia, by mógł zostać wydalony z organizmu. Od tego momentu ma miejsce przyrost komórek o właściwościach wydzielniczych w jakiejś części jelita. Kęs – którym jest złoszcząca nas sprawa lub osoba, utknął. Dodatkowa tkanka, wydzielająca substancje niezbędna do strawienia, jest potrzebna. Tak będzie się działo aż do załatwienia tej sprawy czyli do zakończenia aktywności konfliktu. Jednocześnie z rozpoczęciem procesu przyrostów ma miejsce namnażanie odpowiednich mikrobów. Będą one miały ważną funkcję w organizmie. Ich zadaniem będzie zredukowanie tkanki, gdy nie będzie ona już potrzebna. I faktycznie, gdy dochodzi do zakończenia aktywności konfliktu, czyli do zakończenia naszego reagowania złością na jakąś sprawę lub człowieka, w jelicie zaczyna się proces odwrotny. Skoro „kęs” został strawiony, należy zredukować nadmiar niepotrzebnej już tkanki. I to jest właśnie rola mikrobów. Dr Hamer, twórca Germańskiej Medycyny, sformułował 5 Praw Natury, które opisują w sposób prosty i logiczny prawidłowości wszystkich zachorowań. Jedno z tych praw, czwarte Prawo Natury, mówi o ontogenetycznie uwarunkowanym systemie mikrobów. Mikroby czyli grzyby, mykobakterie, prątki gruźlicy, bakterie i tzw. wirusy, a w rzeczywistości mikroskopijne łańcuchy białkowe są standardowym elementem, obecnym w organizmie podczas fazy wycofywania zmian narządowych, które miały miejsce w aktywności konfliktu. W niektórych organach w fazie aktywnej, gdy silnie odczuwamy stres biologiczny, ma miejsce przyrost komórek, które wspomagają pracę tego organu. Gdy zakończymy aktywność konfliktu i wchodzimy w fazę wycofywania niepotrzebnych już przyrostów, mikroby pełnią funkcję redukcyjną. W innych z kolei narządach, w których w aktywności konfliktu miały miejsce ubytki tkanki, jak we wspomnianych moczowodach czy pęcherzu moczowym, po jej zakończeniu ma miejsce odbudowa tkanki, również przy udziale budowniczych – mikrobów. Tak więc wszelkie mikroby towarzyszą naturalnemu procesowi wycofywania pomocy Natury, co w Germańskiej nazywamy fazą wagotoniczną, inaczej fazą zdrowienia.
Objawy fazy zdrowienia
Faza zdrowienia ma swoje standardowe objawy: zmęczenie, podwyższoną temperaturę, niekiedy gorączkę, ciepłe dłonie i stopy, dobry apetyt oraz możliwe są zapalenie, obrzęk i ból. Te objawy medycyna konwencjonalna kwalifikuje jako tzw. chorobę. Podczas aktywności konfliktu organizm był zmobilizowany do działania, teraz, po załatwieniu sprawy, musi odpocząć. Można tę sytuację przyrównać do skaleczenia, po którym następuje gojenie, ból, gorąco. A gdy rana była znacząca albo wielokrotnie zadana, proces gojenia nie przebiega gładko. Tak samo jest w narządzie. W momencie zakończenia aktywności konfliktu i wejścia w fazę zdrowienia, rozpoczyna się aktywna praca mikrobów i w wynikach laboratoryjnych widoczna jest ich obecność. Ale to nie te mikroby są przyczyną choroby, tylko są elementem towarzyszącym fazie zdrowienia, po przeżyciu biologicznego konfliktu. Jednak medycyna konwencjonalna widzi to inaczej. Doktor Hamer używał tutaj następującego porównania: jeśli pokazalibyśmy jakiejś osobie, nie znającej naszego świata i porządku w nim panującego, typowy obrazek, w którym straż pożarna gasi pożar, osoba ta mogłaby wyciągnąć wniosek, że strażacy i pożar są ze sobą powiązani, a nawet, że straż wywołuje pożar. Przecież za każdym razem, gdy występował pożar, była obecna straż pożarna. Tak samo jest z mikrobami, bakteriami i tzw. wirusami. Nie one są przyczyną chorób, są wyłącznie elementem towarzyszącym biologicznemu procesowi narządowemu. Ich rola w organizmie jest ważna, a obecność konieczna. Wiele osób, które przeżywają nawroty aktywności konfliktu, a potem wiele razy wchodzą w proces zdrowienia, próbuje nieskutecznie wytępić jakieś mikroby. Dopóki jednak nie wyeliminuje się prawdziwej przyczyny choroby czyli tego szczególnego stresu biologicznego, mikroby będą powracać, ponieważ po każdej aktywności konfliktu powraca faza zdrowienia z aktywnymi mikrobami.
Epidemia
Koronawirus uderza w drogi oddechowe. Wywołuje objawy grypowe oraz może prowadzić do niewydolności oddechowej. Jeśli ktoś słyszy takie informacje w mediach i zaczyna się bać epidemii, to w zasadzie boi się, że umrze albo boi się o swój rewir. Obawia się, jak będzie funkcjonowała jego firma, praca, dom, rodzina. W przypadku, gdy boi się, że umrze, czyli przeżywa biologiczny konflikt o treści „strach przed śmiercią”, to wtedy reagują pęcherzyki płucne. W fazie zdrowienia wystąpią następujące objawy: infekcja grypowa, kaszel, gruźlicza, zakażenie grzybicze, zapalenie płuc, rozedma płuc, mukowiscydoza. Może dojść do niewydolności oddechowej. Mikrobami obecnymi w tej fazie będą prątki gruźlicy. Nasilenie objawów zależy od intensywności tego strachu. Jeśli natomiast ktoś odczuje w tej sytuacji „strach o rewir”, a organem reagującym w tym konflikcie są oskrzela, to objawami w fazie zdrowienia będą: grypa, kaszel, zapalenie dróg oddechowych, zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli, obrzęk płuc, niedodma płuc. Tu z kolei pojawią się mikroby zwane przez medycynę wirusami. Każdy, kto przeżyje strach o rewir, w procesie zdrowienia będzie miał mniej lub bardziej nasilone objawy chorobowe. Wystąpią one nie dlatego, że z innego organizmu zostały przejęte wirusy, tylko dlatego, że przeżył strach o rewir, a w tym biologicznym konflikcie reagują oskrzela.
Ciekawa rzecz jest w tym, że ostatnie epidemie objawiały się reakcją ze strony układu oddechowego. W kontekście medycyny germańskiej ma to sens, ponieważ zapewnia epidemii sukces. Jeśli na przykład epidemia miałaby objawić się w postaci wirusa wywołującego choroby dróg moczowych, to nie mogłoby dojść do lawinowych zachorowań tego samego typu, co jest charakterystyczne dla epidemii. Dlaczego? Ktoś słyszy w telewizji o zagrożeniu wirusem powodującym śmiertelną chorobę dróg moczowych. Na skutek tych informacji przeżywa strach o swój rewir: dom, pracę, rodzinę. Do tego odczucia konfliktowego przyporządkowany jest narząd: oskrzela. Zachoruje więc na chorobę objawiającą się w pracy oskrzeli. Nigdy nie będą to drogi moczowe, ponieważ te reagują w konflikcie „nie móc wyznaczyć granic swojego rewiru”, „jakaś osoba wkracza do mojego rewiru i próbuje narzucić mi swoją wolę”. W takim scenariuszu epidemia nie zadziałałaby, ponieważ nie wystąpi lawinowy wzrost zachorowań jednego typu. Jedyna epidemia, jaka może mieć dziś, w sterowanym świecie miejsce, jest epidemią odnoszącą się do dróg oddechowych.
Bać się czy nie?
Znajomość wiedzy Germańskiej daje nam możliwość zachowania spokoju i pewność, że wszystko, co dzieje się w naszym organizmie ma sens i służy nam, a nie jest wymierzone przeciwko nam. Dorośli reagują na trudności dnia codziennego, boją się o swój rewir. Jeśli na przykład jakaś osoba boi się, że w obecnej chwili z powodu zagrożenia epidemią nie będzie mogła normalnie pracować albo boi się, że jej bliscy zachorują, może uruchomić program oskrzelowy czyli „strach o rewir” – i będzie miała objawy, o których tyle dziś się mówi w mediach. To, co jest rzeczywiście niebezpieczne, to strach i panika, ponieważ te odczucia powodują wystartowanie kolejnych narządowych zmian w organizmie. Ważne jest, by zachować spokój, a tym samym ograniczyć strach. Mamy realny wpływ na to, co dzieje się w naszym organizmie. Nasze emocje są niczym przycisk enter, który uruchamia program. To od nas samych zależy, czy go wciśniemy.
Autor: Małgorzata Lorenz